Co nowego? (33)
600 000 prosumentów oddaje nadmiar energi do sieci - system elektroenergetyczny jest niewydolny. Zmiany na gorsze od 2022 roku.
Napisał Skorupa AndrzejDyrektywa rynkowa UE 2019/944 wskazująca na konieczność osobnego rozliczania energii wyprodukowanej jak i pobranej z systemu elektroenergetycznego wprowadza na rynek agregatorów czyli firmy które będą mogły skupować energię bezpośrednio od prosumentów i sprzedawać dużym operatorom działajacym na rynku. W tej chwili prosument rozlicza się z zakładem energetycznym w systemie rocznym. Oddaje energię w miesiącach letnich i pobiera w miesiącach zimowych. Teoretycznie ta energia powinna być zmagazynowana i pobrana w miesiącach chłodniejszych w praktyce oczywiście takie magazyny energii jeszcze nie istnieja lub są bardzo drogie i nieefektywne. Dostawca prądu musi więc ten prąd wyprodukować najczęściej z elektrowni węglowych i dać go niemal za darmo w ramach wzajemnego rozliczenia się z prosumentem. Mało tego, ponieważ system jest przeciążony, napięcie w sieci wzrasta i automatyka wyłącza prosumenta z oddawania jego nadwyżek prądu. Polska energetyka nie rozwijała sieci niskich napięć a raczej sieć wysokich napięć. Sieć niskich napięć jest narazona obecnie na awarie przy doprowadzonej mocy przekraczającej już 4GW mocy i potrzebne są nakłady na jej modernizację albo szybkie odcięcie nowych prosumentów.
Aby Polacy rozpoczęli instalację fotowoltaiki rząd wprowadził szerg ulg i dotacji mających zachęcić ludzi do korzystania z zielonej energii i rezygnacji z pieców opalanych węglem.
Dotychczasowy system opustów wprowadzony jeszcze w roku 2016 polega na odbieraniu w dowolnym czasie 80% energii (W przypadku mocy PV ponad 10kW - 70%) z sieci, którą to energię uprzednio do niej dostarczyliśmy. Inaczej mówiąc z 1KW mogliśmy za darmo odebrać 0,8 KW. Zysk dla prosumentów był znaczny a rachunki za prąd mocno spadły. Wystarczyło aby instalacja generowała 20% więcej energi niz potrzebuje gospodarstwo domowe i prosument wychodził na zero płacąc tylko stałe opłaty za przyłącze około 100 zł rocznie. Po zmianach opłaty za prąd wyniosą 1400-1500 zł rocznie. Dzisiaj w 2021 zwrot z inwestycji w panele fotowoltaiczne mamy po upływie 6-7 lat. Po wprowadzeniu nowego programu rozliczania się z prosumentami w 2022 r. inwestycja zwróci się w dłuzszym okresie czasu nawet 13-14 lat a barter z dostawcą energii nie będzie już możliwy.
Co się zmieni od 2022 roku?
Prawdopodobnie już w roku 2022 w systemie będzie 1 mln prosumentów - a to cel rządu który miał się zrealizować dopiero w 2030 roku. Sytem elektroenergetyczny nie jest na to przygotowany i systemy bezpieczeństwa będą takie instalacje odłaczać od sieci a nadmiar energi pozostanie niewykorzystany.
Fotowoltaika działa bardzo dobrze z pompami ciepła. Pompy ciepła zużywają średnio 6000 kWh rocznie dostarczając nam ciepłe powietrze, w razie potrzeby klimatyzację oraz podgrzewając wodę. Przy obecnym systemie opustów i zasilania z fotowoltaiki miesięcznie wydamy około 20 zł na zasilanie takiej pompy. Po wprowadzeniu nowego programu będzie to około 6 razy więcej czyli 120 zł miesięcznie. Szacuje się również, że po zmianach rachunki za prąd średnio wzrosną do 40% tego co płaciliśmy przed inwestycją.
Podsumowując już nie dostaniesz bezpośrednio od dostawcy energii 80% prądu kiedy tylko bedziesz go potrzebował. Od stycznia 2022 będziesz go musiał kupić na wolnym rynku z udziałem pośredników - agregatorów.
Wyścig z czasem aby skorzystać z systemu opustów przez kolejne 15 lat
Wiele osób zdecydowało sie przyspieszyć inwestycję w wymianę źródła ogrzewania na fotowoltaikę + pompę ciepła, ewentualnie gaz aby skorzystać z obecnego systemu opustów i gwarancji rozliczania się z energetyką na obecnych zasadach przez 15 lat od momentu instalacji. Dopiero w roku 2037 prosumenci beda musieli przejść na nowy system rozliczania za prąd. Warunek jest jeden:
Instalacja musi powstać i przesłac minimum 1 kilowatogodzinę do sieci do 31 grudnia 2021 roku.
Wiadomość ta spowodowała wzrost zamówień dla instalatorów fotowoltaiki a także powoli na ceny samych paneli. Cenniki mają zmienić sie już od początku lipca.
Jakie bedą zmiany w rozliczaniu się dla nowych prosumentów z instalacjami fotowoltaicznymi założonymi od stycznia 2022?
Od stycznia 2022 roku wyprodukowaną energię będziemy zużywać od razu a nadmiar sprzedawać. Nie byłoby w tym nic złego, ale sprzedawać energię będziemy o wiele taniej niż kupować. Sprzedaż odbywać sie będzie po średniej cenie energii z ostatniego kwartału (obecnie to 256,22 zł/MWh) a kupno na wolnym rynku o wiele drożej bo 667 zł/MWh. Róznica w cenach wynika głównie z pory dnia. W dzień kiedy jest słońce ceny energi spadają - jest dużo dostawców i małe zapotrzebowanie na prąd. Cena wzrasta wieczorem i w miesiącach chłodniejszych gdy energii słonecznej jest niewiele lub wcale. Średnio prosument sprzeda prąd o 60% taniej niż będzie go musiał kupić.
Nie oznacza to końca fotowoltaiki. Prawdopodobnie udział prosumentów indywidualnych w całym rynku spadnie z 75% do około 60-50% a nastąpi wzrost instalacji biznesowych i farm fotowoltaicznych. Rząd widzi nowych prosumentów jako część część klastrów i spółdzielni energetycznych a nie samowystarczalnych minielektrowni. Jest jeszcze nadzieja że po konsultacjach projekt ustawy z 2 czerwca tego roku zostanie jeszcze zmieniony a minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka i wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska przedstawią korzystniejsze rozwiązania dla nowych prosumentów którym zależy przecież wyłącznie na taniej energii a nie na handlowaniu nią - decentralizacja energetyczna jest dobra dla gospodarstw indywidualnych a zła dla molochów energetycznych i państwowych spółek.
Czy przeciętne gospodarstwo zużywające te 3-6 kWh będzie zakładać PV o większej mocy powiedzmy 20kW gdzie potrzebuje 6kW? Tylko po to aby sprzedać do sieci wiecej kWh i wyjść na zero albo trochę zarobić? Przecież tutaj nie chodziło o biznes a o zaspokojenie własnych potrzeb energetycznych indywidualnych gospodarstw. Komuś się to jednak nie spodobało a i UE widzi to inaczej.
Patrząc jednak na stan sieci niskich napięć jest mało prawdopodobne aby szybko nastąpiła jej modernizacja. Jest to jednak konieczne a odcięcie opłacalności nowych instalacji gospodarstw indywidualnych jest dużym krokiem w tył w krajowych Odnawialnych Źródłach Energii (OZE). Zresztą głos krytyczny wystosowała już organizacja Polski Alarm Smogowy wprost do premiera Morawieckiego. Jest to apel o utrzymanie dotychczasowego systemu opustów wpływających pozytywnie na jakość powietrza w Polsce. Głosów krytycznych będzie pewnie więcej.
Skarga nadzwyczajna do SN - dla wszystkich którzy wcześniej przegrali sprawy frankowe
Napisał Skorupa AndrzejPamiętacie jeszcze sprawę z lutego 2021, kiedy to klienci zadłużeni w CHF zostali pozwani przez bank i groziła im utrata domu? Wtedy do ich obrony przystąpił Rzecznik Finansowy. Mariusz Golecki, który obecnie pełni tę funkcję, zachęca wszystkich frankowiczów, którzy przegrali swoje sprawy w ubiegłych latach o próbę skorzystania ze skargi nadzwyczajnej. Taką skargę Rzecznik Finansowy może skierować bezpośrednio do Sądu Najwyższego. Główne przesłanki za tym aby taką sprawę skierować do SN to:
- orzeczenie sądowe w sposób rażący narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie - po wyroku TSUE i SN linia orzecznicza kształtuje się już wg prawa unijnego jasno wskazujacego na nieważność umów kredytowych indeksowanych i denominowanych do franka szwajcarskiego
- istnieje oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego
Wszystko więc wskazuje na to, że nawet osoby które przegrały sprawy frankowe mogą ponownie skorzystać z szansy na sprawiedliwy wyrok zgodny z obecną linią orzeczniczą sądów. Należy przypomnieć wyrok TSUE, który unieważnienie takich umów kredytowych traktuje jako zgodne z prawem Unii Europejskiej. Nieuczciwe klauzule w umowie nie mogą być zastąpione przepisami prawa cywilnego. To wszystko stawia kredytobiorców w znacznie lepszym położeniu niż jeszcze kilka lat temu.
Czy światu obecnie grozi stagflacja? Niepokojące dane z USA
Napisał Skorupa AndrzejSłabe dane z rynku pracy w USA oraz dane o dynamice inflacji CPI 4,2% rdr. (najwyższy wzrost od 2008 roku) składają się w owe straszne słowo: stagflacja. Reakcja na informacje ze Stanów Zjednoczonych była natychmiastowa: akcje, ropa naftowa, obligacje - wszystko poszło gwałtownie w dół. Dlaczego świat boi się stagflacji? W artykule przybliżymy kontekst oraz zagrożenia, z jakimi wiąże się stagflacja.
Bezrobocie w Stanach Zjednoczonych - „dane są poniżej oczekiwań”
Eksperci spodziewali się w kwietniu wzrostu zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o prawie milion stanowisk, a wzrost wyniósł ostatecznie jedynie 266 tysięcy - jednoznacznie można powiedzieć o ogromnym zawodzie i rozminięciu się z oczekiwaniami. Co więcej, negatywnie zaskakuje także stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych. Analitycy przewidywali, że wskaźnik ten spadnie o 0,2 punktu procentowego (z 6,0% do 5,8%). Wbrew założeniom bezrobocie wzrosło do 6,1%. Warto też w tym momencie zaznaczyć, że USA cechuje się znacznie większymi wahaniami stopy bezrobocia niż ma to miejsce w państwach europejskich. Ze względu na elastyczny rynek pracy, bezrobocie potrafi zarówno dynamicznie rosnąć, jak i spadać. W czasie pandemii Stany postawiły na ochronę firm, podczas gdy taktyka europejska zakładała ochronę miejsc pracy.
Nowy nieład Pis wymierzony przeciwko klasie średniej i 1.6 mln przedsiębiorców
Napisał Skorupa AndrzejOpadły juz emocje po wystąpięniu premiera Morawieckiego i przedstawieniu konkretnych punktów programu nazwanego Nowy Ład. W skrócie: dużo pieniędzy będzie wydawane, więc komuś trzeba je zabrać. Od razu odpowiem: klasie średniej i przedsiębiorcom, najbogatsi i tak zoptymalizują sobie koszty żeby tak jak np. Amazon nie zapłacić w Europie ani jednego euro czy złotówki podatku. Zarabiający najmniej teoretycznie na tym skorzystają o ile szefowie z klasy średniej nie zechcą wypłacać im pensji pod stołem albo zatrudniać tańszych obcokrajowców. Dlaczego? Otóż kończy sie era tanich i dobrych umów o dzieło i trochę gorszych umów zlecenia. Pis chce aby wszyscy solidarnie płacili ponad 40% kosztów z pensji na etacie wynikającej ze stosunku pracy. Rząd najwyraźniej chce, aby ludzie nie przechodzili z etatów na kontrakty i własną działalność. Zmusza ich do powrtotu do pracy na etat nie poprzez obniżkę kosztów pracy, ale poprzez podwyżkę kosztów pracy w działaności gospodarczej.
Szczegóły programu Nowy Ład od rzeczy najbardziej ukrytych do rzeczy najbardziej rozgłaśnianych:
- Osoby prowadzące działalność gospodarczą będą opłacać składkę zdrowotną tak jak osoby na etacie. Czyli nie około 380 zł ryczałtowo a 9% z dochodów. Dodatkowy podatek sprawi że wszyscy którzy zarabiają ponad 11 000 zł brutto stracą. Nie odliczą też składki na ubezpieczenie zdrowotne od podatku. Pocieszeniem może być fakt że te 9% składki od przedsiebiorców ma być w całości przekazane na służbę zdrowia, która od dawna ledwo zipie, co było szczególnie widoczne w czasie zarazy.
- Na etacie zyskają osoby zarabiające do 5500 zł brutto. Do 10 000 zł brutto pracownicy nie stracą, ostatecznie wyjdą na 0. Jest to podobno 90% wszystkich pracujących. Dla tych którzy zarabiają 6000-11000 zł brutto Rząd ma w planie jakąś ruchomą ulgę podatkową ale tylko dla pracujących na umowę o pracę. Osoby zarabiajace powyżej 11 000 zł brutto stracą.
- Zmiany w edukacji młodych ludzi - więcej lekcji historii walka z fałszywymi wiadomościami a gdzie programy naukowe, ekonomia i innowacyjność?
- Dopłaty do kredytów mieszkaniowych od drugiego i kolejnego dziecka, brak wkładu własnego. Czy to nie wywinduje jeszcze bardziej cen nieruchomości jak w kryzysie w 2007 roku w USA? Kiedy to każdy mógł dostać kredyt na dom bez odpowiedniej zdolności kredytowej i wkładu własnego?
- Konkrety o ktorych Rząd mówi najgłośniej to:
- Kwota wolna od podatku w wysokości 30 000 zł czyli podniesienie do kwoty jaką już od 2016 roku mają posłowie. W ramach diet do 30000 zł nie odprowadzają podatku. Dla reszty wynagrodzenia bedą mogli skorzystać z nowej kwoty wolnej od podatku czyli kolejnych 30000 zł co sprawi, że posłowie jako jedyni nie stracą na Nowym Nieładzie a ich poselskie dochody do 60 000 zł nie bedą opodatkowane podatkiem dochodowym!.
- Wyższy 2 próg podatkowy. Wzrost z 85 528zł do 120 000zł
Koszt Polskiego Ładu do 2030 r. to niecałe 652 miliardy złotych. Zyska 18 milionów podatników a straci 60% przedsiębiorców. Wśród zyskujących będzie większość bo prawie 2/3 emerytów których emerytury nie przekraczają 2500 zł a także osoby zarabiające najniższa krajową. Wszyscy oni nie zapłacą podatku w ogóle.
Kto zyska kto straci na Nowym Ładzie?
Zyskujące i stratne poziomy zarobków dla prowadzących działalność gospodarczą przy uwzględnieniu składki zdrowotnej na poziomie 9% od dochodu i wycofania mozliwości odliczania jej od podatku oraz z uwzględnieniem kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 000 zł i podatku liniowego 19% (nie wiadomo czy podatek liniowy będzie z kwotą wolną od podatku, na razie tak nie ma, ale ma być "dla wszystkich Polaków"):
|
|
|||
Bez Nowego Ładu w zł |
Z Nowym Ładem w zł |
Zmiana miesięcznie w zł |
Zmiana rocznie w zł |
|
3 000 |
1 554 |
1 821 |
268 |
3 215 |
4 000 |
2 364 |
2 731 |
368 |
4 415 |
5 000 |
3 174 |
3 341 |
168 |
2 015 |
6 000 |
3 984 |
4 061 |
78 |
935 |
7 500 |
5 199 |
5 141 |
-57 |
-685 |
10 000 |
7 224 |
6 941 |
-282 |
-3 385 |
12 000 |
8 844 |
8 381 |
-462 |
-5 545 |
15 000 |
11 274 |
10 541 |
-732 |
-8 785 |
20 000 |
15 324 |
14 141 |
-1 182 |
-14 185 |
Widać tutaj wyraźnie, że przedsiębiorcy bedą tracić już od 4500 zł wzwyż zarobku netto czyli na rękę. Przy umowie na etat poziomy są wyższe, sprawdźmy poniżej.
Zyskujące i stratne poziomy zarobków dla pracujących na umowę o pracę przy uwzględnieniu 30000 zł kwoty wolnej od podatku, 2 progu podatkowego w wysokości 32% przy poziomach zarobków kwalifikujacych do drugiego progu obecnie i w 2022r., braku możliwości odliczania składki zdrowotnej:
Wynagrodzenie brutto
|
|
|||
Bez Nowego Ładu w zł |
Z Nowym Ładem w zł |
Zmiana miesięcznie w zł |
Zmiana rocznie w zł |
|
3 000 |
2 202 |
2 356 |
154 |
1 845 |
4 000 |
2 908 |
3 022 |
114 |
1 365 |
5 000 |
3 613 |
3 660 |
47 |
564 |
6 000 |
4 318 |
4 299 |
-20 |
-236 |
12 000 |
8 093 |
8 114 |
21 |
251 |
20 000 |
13 206 |
12 642 |
-563 |
-6 761 |
Tutaj jest lepiej, etatowcy bedą tracić od 8200 zł zarobku netto. Jest już jasne kogo faworyzuje PiS. Umowa o pracę ponad przedsiębiorczoscią, a to przecież przedsiębiorcy wytwarzają realne PKB nie urzędnicy na etatach opłacani w całości z podatków przedsiębiorców.
Redystrybucja dochodów od najwięcej zarabiających do najmniej zarabiających brzmi sprawiedliwie. Niższe podatki najmniej zarabiających sprawią, że będą wydawać więcej. Nakręci to konsumpcję podniesie jeszcze bardziej inflację. Wzrost wynagrodzeń spowoduje chęć do pracy i wzrost PKB kraju. Brzmi pięknie, ale przy akceptacji lepiej zarabiających. Jak średniozamożni i bogaci zaczną kombinować, przenosić działalność do innych krajów, płacić pod stołem, ukrywać dochody i zwiększać koszty to Rząd nie zobaczy nawet dzisiejszego 17-19% podatku a chciałby widzieć o wiele więcej.
Więcej...
PKO BP jako pierwszy bank w Polsce przymierza się do ugód z frankowiczami - szacunkowy koszt: 6,7mld zł
Napisał Skorupa AndrzejNiedawno wiceprezes PKO BP zadeklarował znalezienie wspólnego rozwiązania w sprawie kredytów frankowych a od tego czasu już wiele się wydarzyło. Z banku odszedł prezes Zbigniew Jagiełło. Jego odejście było raczej nieoczekiwane dla rynków. Akcje PKO BP spadły a przyczyn odejścia nie ujawniono. Zbiegło sie to w czasie z brakiem długo wyczekiwanej przez frankowiczów decyzji SN w kluczowych sprawach. Sąd Najwyższy nie popisał się rzetelnością. Do sprawy był przygotowany od wielu lat, przynajmniej od 2014 roku kiedy to premier Węgier zrobił porządek z kredytami w CHF we własnym kraju. W Polsce temat wielokrotnie odkładano. Najpierw obiecał się nim zająć prezydent Duda ale nie dotrzymał słowa, potem Sąd Najwyższy ale jak widać też nie zależy mu na czasie i zakończeniu raz na zawsze spekulacji nt kredytów frankowych. Zamiast zakończyć sprawę SN postanowił wystąpić o opinię do 5 instytucji jakby nie mógł tego zrobić wcześniej.
Najwięcej dobrego dla osób utopionych we frankach których nie było zrobił właśnie prezes Władysław Jagiełło. Honorowo chciał wyjść naprzeciw kredytobiorcom i zaproponować ugody. Dobrze że to zrobił bo nie wiadomo jeszcze co wymysli Sąd Najwyższy zachowujacy sie jakby ulegał bankowemu lobby. Bank PKO BP ma stworzyć specjalny fundusz w wysokości 6,7 mld zł, który ma pomóc w rozwiązaniu tych wieloletnich sporów. Wielu ekspertów podkreśla, że to przełomowy moment ze względu na to, że to pierwszy tak poważny krok ze strony jakiegokolwiek banku. Choć wiele kwestii jest jeszcze w toku ustaleń, wśród kredytobiorców pojawia się wiele nadziei, ale także dalszych pytań - kilka znaczących czynników nie zostało jeszcze rozwiązanych.
Inflacja 4,3% przy stopach procentowych bliskich zeru. Co to oznacza dla Polaków?
Napisał Skorupa AndrzejInflacja powoduje, że wartość naszych pieniedzy spada i możemy za nie kupić coraz mniej. Zbyt duża inflacja jest zjawiskiem niekorzystnym dla konsumenta i gospodarki.
Główny Urząd Statystyczny podał że inflacja CPI (Consumer Price Index) czyli Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych wzrósł w kwietniu 2021 rok do roku o 4,3%. To dużo. Znacznie powyżej przyjętego przez Narodowy Bank Polski celu inflacyjnego 2,5% +/- 1%. Czekamy teraz do 16 maja na zharmonizowany wskaźnik cen konsumpcyjnych HICP (Harmonised Index of Consumer Prices) wg Eurostatu, który już za marzec pokazywał 4,4% a co będzie w kwietniu?
W marcu inflacja CPI wg GUS kształtowała się u nas na poziomie 3,2% a wg HICP Eurostatu wspomniane już 4,3%. Skąd taka różnica? Otóż w danych dobieranych do koszyka dóbr i usług, który jest brany pod uwagę przy obliczaniu wskaźnika inflacji oraz ich wag czyli wielkości i ważności udziału w próbie. Dane te powinny uwzględniać przeciętną strukturę wydatków każdego gospodarstwa domowego czy to rodziny wegetarian jeżdżących wszędzie publicznymi środkami lokomocji czy też posiadających w rodzinie 3 samochody mięsożerców.
W koszyku Eurostatu ogólnie mamy:
- benzynę, żywność, prasę - czyli dobra codziennego użytku
- komputery, odzież, sprzęt AGD - czyli dobra trwałe
- czynsz za wynajem mieszkania, koszt fryzjera, serwisanta, usług finansowych i ubezpieczeniowych - czyli ogólnie usługi
GUS bierze pod uwagę ceny detaliczne około 1500 reprezentantów towarów i usług konsumpcyjnych. Reprezentanci posiadają dominujący udział wartości sprzedaży towaru lub usługi w łącznej wartości sprzedaży grupy elementarnej. Tych grup elementarnych jest aż 340. Obejmują jednorodne towary i usługi, dla których dostępne są wagi z badania budżetów gospodarstw domowych.
Waga poszczególnych produktów w koszykach do statystyki jest różna. Większy udział procentowy mają paliwa i energia niż cukier czy papierosy. Niestety mozna tutaj dowolnie manipulować całym koszykiem dodając do niego towary które nie drożeją ale ich udział w rynku dla konsumenta ma małe znaczenie jak to było np. za komuny kiedy lokomotywy potaniały a wszystko inne drożało. W koszyku inflacyjnym najwięcej miejsca zajęły więc maszyny.
Widać więc, że wyliczenie średniej inflacji nie jest rzeczą prostą jak np. jeszcze na początku XVIII wieku gdzie brano pod uwagę zmieniające się ceny kilku beczek piwa, kwart zboża i metrów tkaniny. GUS dzisiaj może podać że inflacja jest na poziomie 4% ale ty jako konsument zauważasz że czynsz poszedł w górę o 200 zł, prąd i energia także, do tego paliwa i jeszcze ulubione artykuły spożywcze. Szybko ci wyjdzie że to nie 4% a np. 8% czy nawet 10%. Zresztą wielu finansistów upiera się w przekonaniu że realna inflacja jest dużo wieksza niż podają statystyki rządowe. Do czego to zmierza?
Ukryta inflacja przy zerowych stopach procentowych.
Aktualna główna stopa procentowa NBP to 0,10% przy oficjalnej inflacji 4%. Oznacza to że oszczędności przecietnego Kowalskiego topnieją w tempie 4% rocznie. Czy to może zachęcić do oszczedzania? Nie. Oprocentowanie lokat jest bliskie zeru. Rachunki bankowe nie oferuja niczego atrakcyjnego. Banki wręcz grożą nakładaniem opłat za trzymanie zbyt wielkiego salda na rachunku. Wszystko to powoduje, że pieniadze wycofywane są z banków i chowane do "skarpety" lub przeznaczane na konsumpcję, chociaż Polacy niechętnie wydają oszczędzone środki. Doszło w końcu do sytuacji że duże firmy zamierzają wypłacać gotówkę z rachunków firmowych w celu unikniecia opłat za zbyt wysokie saldo na rachunku.
Komu wiec opłaca się inflacja przy niskich stopach procentowych? - rządzącym. Mogą dalej zadłużać państwo. Nie tylko oszczędności Kowalskiego topnieją ale także dług się zmniejsza. I o to chodzi głównie zadłużonym po uszy krajom. Przy wysokich odsetkach dług na dzień dzisiejszy jest nie do spłacenia. Przy kreatywnej ksiegowości, wysokiej inflacji, dużo wyższej niż stopy procentowe, są w stanie zmniejszyć dług publiczny.
Oczywiście nic nie dzieje sie bez skutków ubocznych. Rynek jest tak rozgrzany dopływem pustego pieniądza, taniego kredytu, i skupu papierów wartosciowych przez banki centralne, że wydaje się iż nie ma żadnych zagrożeń do ciagłego wzrostu cen akcji na giełdzie, gdzie trafia wiekszość wydrukowanej kasy. To jednak zauważyli już rzadzący. 4 maja Sekretarz skarbu Janet Yellen powiedziała, że większe wydatki rządowe (czytaj dodruk pieniądza) mogą w pewnym momencie oznaczać wyższe stopy procentowe, aby powstrzymać przegrzanie gospodarki.
To po prostu jest ścieżka, która nie wiadomo jak może się zakończyć. Bogatsi staja sie jeszcze bogatsi - kto w końcu ma najwięcej akcji? A biedniejsi jeszcze biedniejsi. Zanika klasa średnia, której biznesy zostały pozamykane na skutek plandemii. Nigdy w historii nie było takiego dodruku pieniądza, skupu papierów wartosciowych; obligacji rządowych i korporacyjnych tylko po to aby utrzymać system przed naturalną korektą, eliminacją nierentownych przedsiębiorstw i zalewarowanych funduszy. Kiedyś rynek sam sobie radził ze złym zarządzaniem. Nie dziś. Dziś jest ratowane wszystko bo wszystko jest długiem. W przypadku upadku większego podmiotu system finansowy może runąć jak domek z kart, powodując krach jakiego jeszcze nie było. Dlaczego to jeszcze działa? Bo drukują wszyscy - kazde państwo, na zmianę. FED, Europejski Bank Centralny, BOJ. Robią to na zmianę ale w końcu bedą musiały robic to na raz, ciągle i bez przerwy w coraz to większej skali.
Co w takim razie powinien zrobić Kowalski aby utrzymać oszczędności?
Inwestycja w metale szlachetne, ziemię lub nieruchomości wydaje się jedynym rozwiązaniem. Wszędzie poza tymi realnymi aktywami mamy olbrzymią bańkę. Wirtualne kryptowaluty - ceny abstrakcyjne a w przypadku braku prądu czy kradzieży nie do odzyskania. Akcje - przewartościowane w stosunku do wyceny przedsiębiorstw, jedynie można nabyć akcje spółek surowcowych bo one powinny rosnąć wraz ze wzrostem metali szlachetnych i przemysłowych. Ukryta inflacja przy bliskich zeru stopach procentowych to oddłużanie państwa i korporacji kosztem zwykłych zjadaczy chleba - oszczędzających na lokatach czy po prostu przechowujących zgromadzone środki na nieoprocentowanym koncie przy inflacji ponad 4%.
Podaż i cyrkulacja pieniądza.
Miary ilości pieniądza w gospodarce oznacza się agregatami M0, M1, M2, M3.
- M0 to baza pieniadza mogacego byc natychmiastowo użyta do transakcji. Wyraża się wzorem: M0=R+C gdzie R to pieniądz bezgotówkowy czyli zapisy cyfrowe wszystkich banków komercyjnych na rachunkach w banku centralnym a C to pieniądz gotówkowy w obiegu, poza systemem bankowym
- M1 to płynność na rynkach finansowych. Zawiera w sobie pieniądz gotówkowy w obiegu i depozyty bieżące w bankach płatne na żądanie.
- M2 to M1 + depozyty w bankach do 2 lat oraz te z 3 miesięcznym wypowiedzeniem. Tradycyjnie stosowany jako miara podaży pieniądza na świecie.
- M3 to M2 + odkup dłuznych papierów wartościowych z terminem zapadalności do 2 lat.
Na poniższym wykresie widać skokowy wzrost podazy pieniądza od początku plandemii w marcu 2020 roku. To musiało skutkować obecną inflacją.
Nie wystarczy jednak podaż pieniądza. Musi być jeszcze jego cyrkulacja. Nie udało sie to w Japonii i nie udało sie w innych krajach. Bankierzy wymyslili więc pośredni przymus wydawania dodrukowanego pieniądza aby był nieustannie w ruchu. Jaki to przymus? Data ważnosci pieniądza. Oczywiście w przypadku gotówki jest to nie mozliwe do osiągniecia ale w przypadku cyfrowego pieniądza juz jak najbardziej tak. Bon turystyczny na naszym rodzimym podwórku. 500 zł do wydania na cel turystyczny z tym, że tylko do marca 2022 roku. Potem bon przepada. Dalej idą Ciny - cyfrowy Juan ale z datą wazności np. 12 miesięcy a może i tylko 30 dni. Nie wydasz go - przepada. Jest to coś czego wcześniej ekonomia nie przewidywała ale staje się to teraz faktem.
Jest to konieczne aby zachować cyrkulacje waluty. Na ponizszym wykresie mamy jak bardzo cyrkulacja ta osłabła mimo potęznego dodruku pieniądza. Pieniądz nie trafiał on do najuboższych a do najbogatszych i rynku akcji. Trzeba było wymyslić programy bezpośredniego wysyłania kasy ludziom jak np. 500+ w Polsce albo czeki Joe Bidena na $1400 dla Amerykanów.
Podsumowanie
Niskie stopy procentowe mogą pozostać z nami jeszcze 2-3 lata. Oszczędzanie na lokatach jest pozbawione sensu a inwestowanie w napompowany rynek akcji bardzo ryzykowne. W tym czasie rozsądnym wydają sią inwestycje, nawet finansowane przy uzyciu kredytu który jest najtańszy w historii. Uwaga jednak. Politycy są nieprzewidywalni. Amerykanie juz przebąkują o podwyżce stóp procentowych. W Polsce Adam Głapiński, przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej na razie taką możliwość wyklucza. W przypadku jednak wzięcia dużego kredytu i nagłej podwyżki stóp procentowych wielu kredytobiorców mogłoby mieć problemy ze spłatą rat kredytu. To jest ryzyko obecnej polityki monetarnej. Oszczędzanie - nie ma takiej możliwosci bez straty kapitału przez bliskie zeru oprocentowanie depozytów. Prawie darmowy leasing? Jak najbardziej. 3 lata powinno się jeszcze udać nawet jak podniosą stopy procentowe to stopniowo, no chyba, że byłby jakiś globalny kryzys którego wykluczyć nie można.
Rządzących się nie słucha, patrzy sie jednak co robią i po owocach ich poznamy. Ma to szczególne znaczenie przy przegłosowanym 4 maja 2021 europejskim funduszu odbudowy i rozwoju dla Polski na 770 mld złotych który tak zachwala premier Morawiecki. Po czasie jednak zobaczymy czy aby nie utracilismy suwerenności na rzecz UE która będzie decydować o naszych podatkach i polityce fiskalnej. Stany Zjednoczone Europy zamiast EU? Czas pokaże.
Konsekwencje wynikające z niespłacania na czas zaciągniętych zobowiązań mogą być dotkliwe i wpływać na komfort codziennego życia, dlatego warto zrobić wszystko, aby ich uniknąć. W artykule przedstawiliśmy sposoby, które pomogą wyjść z pętli kredytowej i zacząć życie bez długów.
Czym jest pętla zadłużenia? Krótkie wyjaśnienie
Spirala zadłużenia to zjawisko coraz głębszego wpadania w długi, które pociągają za sobą kolejne zobowiązania i niewypłacalność. Według najnowszych danych BIK prawie 3 miliony Polek i Polaków ma problemy z terminową spłatą swoich zobowiązań finansowych. Bardzo często osoby uwikłane w kredyty szybko zaciągają kolejne pożyczki, które mają pomóc im spłacić większe zadłużenia. Nieprzemyślana decyzja kredytowa, zmiana sytuacji życiowej, utrata płynności finansowej lub brak podstawowej wiedzy - istnieje wiele powodów, dla których wpadamy w tak zwaną „pętlę zadłużenia”. W takim procesie łatwo stracić kontrolę nad wszystkimi wydatkami, a powiększający się dług może sprawiać uczucie przytłoczenia sytuacją.
Podatek handlowy zgodny z prawem UE? Znamy wyrok TSUE
Napisał Skorupa AndrzejTrybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że podatek od sprzedaży detalicznej wprowadzony w Polsce nie narusza prawa UE w ramach pomocy państwa. Wyrok dotyczy również podobnego rozwiązania wprowadzonego na Węgrzech. Przybliżamy temat tego kontrowersyjnego podatku, który obowiązuje w Polsce już od kilku tygodni.
Podatek handlowy - co to jest i kogo będzie dotyczył?
1 stycznia 2021 roku w Polsce zaczął obowiązywać podatek handlowy, zwany także “podatkiem od hipermarketów”. Było to bardzo śmiałe rozwiązanie, ponieważ rząd wprowadził daninę pomimo braku pewności, czy unijny TS go zaakceptuje. Podatek handlowy miał wejść w życie już w 2016 roku, jednak wówczas Komisja Europejska zakwestionowała proponowaną zmianę, twierdząc, że jest to forma niedozwolonej pomocy państwa, faworyzująca mniejsze sklepy z obrotami poniżej 17 mln zł miesięcznie. Takie obiekty nie musiałyby płacić podatku od sprzedaży detalicznej.